[...] Powieść Riku i królestwo bieli podzielona jest na trzy części. Pierwsza to ten moment zderzenia się Riku z zupełnie inną rzeczywistością w związku z przeprowadzką. To, co do tej pory znał, zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Zamiast biegania po trawie i zabaw z kolegami w szkole, czekała na niego izolacja, pełne zakrywanie ciała oraz twarzy i konieczność spędzania całych dni wewnątrz. Przytłaczająca rzeczywistość, którą kilka lat później poznaliśmy wszyscy, gdy koronawirus siał grozę w kolejnych zakątkach świata.
[...] Autorka w tych dwustu stornach zawarła bardzo duży okres życia bohaterów. Wkraczamy do życia bohaterek w ich najgorszym momencie, natomiast kończymy po kilku latach od śmierci mecenasa Bille. W tym czasie bardzo dużo się dzieje i to jest właśnie to, czego mi brakowało w pierwszym tomie. Teraz wszystko się powoli klaruje, urwane wątki powracają. Powieść momentami nadal wydaje się przegadana, ale teraz nadaje to historii takiej powolności, nostalgii, klimatu.
[...] Autorka w swojej książce zwraca również uwagę na to, by uważać na składniki, z którymi pracujemy. Ważne jest bowiem zachowanie bezpieczeństwa i higieny przy sporządzaniu mikstur i magicznych mieszanek. Jeśli jesteście uczuleni na jakąś roślinę, czy olejek powinniście zrezygnować z jego użycia lub poszukać zamiennika. Charity L. Badell zwraca też uwagę na to, że składniki „pochodzenia zwierzęcego” nie mogą być odbierane naturze siłą i przemocą, gdyż nie zadziałają tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
[...] Powiem szczerze, że z tych książek autorki, które przeczytałam ta najmniej mi przypadła do gustu. Były momenty, kiedy dość ciężko mi się czytało, bo najzwyczajniej nic się nie działo. Mam trochę wrażenie, że autorka przegadała, przerysowała fabułę. Duży wpływ na to wszystko mają też bohaterowie powieści. Chociaż Agnieszka Janiszewska stworzyła zróżnicowane postacie i każdy z jej bohaterów ma inną osobowość i innych charakter, co jest dla mnie dużym plusem, to zarówno Róży, jak i Urszuli (córek mecenasa Bille) nie da się polubić. Bardzo mnie drażniły ich poczynania. Dorosłe już kobiety, które mają własne rodziny, a zachowywały się jak rozkapryszone małe dzieci. A niestety są to po części główne bohaterki książki. Jedyną postacią, którą polubiłam, a według mnie było jej za mało w tej książce była Zuzanna.
[...] Cały czas zastanawiam się, jak napisać recenzję, bo z jednej strony historia zawarta na stronach jest ciekawa, mroczna i zaskakująca. Z drugiej jednak strony liczyłam też na chwilę rozbawienia, a tego niestety trochę mi zabrakło. Szczerze mówiąc, podczas lektury zaśmiałam się tylko raz. Tak więc mogłabym rzecz, że lekko się rozczarowałam. Mroczna część tej historii wygrała, ale muszę przyznać, że została ona napisana na wysokim poziomie.
[...] W swojej książce Anna Bichalska pokazuje młodym czytelnikom rzeczywistość z kocim towarzyszem, która na co dzień może być całkiem zabawna, gdy nasz zwierzak wywija przeróżne numery, wywołując na naszych twarzach uśmiech, a nawet wymuszając na nas śmiech, gdy zrobi coś naprawdę zabawnego. Jednak opieka nad kotem to nie tylko przyjemności, ale i obowiązki. Szczególnie gdy nasz milusiński to ciekawski maluch jak tytułowa Minka, ładujący się co rusz w jakieś mniejsze i większe tarapaty, które czasem mogą być dla niego niebezpieczne.
[...] Te zaledwie sto osiemnaście stron lektury bawi, pozwala przenieść się w inny świat, ale także uczy odróżniać, co jest dobre, a co złe. Pomaga rozwijać empatię i wrażliwość dziecka. Już od pierwszych chwil nie da się nie polubić małej, mądrej Lulu i jej wspaniałego towarzysza – kotka Drapka! Tym razem mamy przyjemność razem z Lulu, jej kotkiem i tajemniczymi przyjaciółmi ze snów odwiedzić Mumlilend, w którym mała dziewczynka zrozumie rolę starszej siostry, swoje dotychczasowe złe zachowanie i to jaką przykrość sprawiała samymi słowami mamie oraz swojej jeszcze nienarodzonej młodszej siostrzyczce. Czy to przez zazdrość? A może lęk i strach przed zmianami?
[...] nie można odmówić Elżbiecie Hutnik, że ma całkiem lekkie pióro i potrafi od czasu do czasu rozbawić, czy też zasiać odrobinę niepewności, by czytelnik był ciekawy tego, co wydarzy się na kolejnej stronie. Ale też za dużo miejsca w tej książce poświęciła na powtarzanie niektórych informacji o bohaterach, jakby „objawienie” ich raz nie wystarczyło, by czytelnik wiedział o tym, czy tamtym bohaterze to i owo. Tak jak i intryga, która została – mam wrażenie – na siłę rozwleczona i taka… naciągana. Gdyby została skrócona i rozwiązana szybciej, tak jak to finalnie autorka uczyniła – byłoby naprawdę super.
[...] „Pasażerka na gapę” autorstwa Sylvii H. Hefner to kilkunastostronicowe opowiadanie poświęcone Adamowi i Annie. Ona, tytułowa pasażerka, daje się poznać jako chodząca tajemnica. Pojawia się znikąd i jedyne, czego chce, to zaczepić się gdzieś na noc. Cisza i spokój, jakie panują na jednym z jachtów, dają jej nadzieje, że znalazła swój punkt zaczepienia. Adam jest oficerem na jachcie, który wybrała Anna. Kierując się na spoczynek, spotyka nieproszonego gościa. I tutaj zaczyna się ich wspólna przygoda. A dokładnie upojna noc.
[...] Początkowo byłam przerażona moim wyborem, a właściwie ilością stron, gdy książka trafiła w moje ręce. Okładka ukazująca człowieka nie z tej epoki… była dla mnie wielką zagadką, gdyż wnętrze mogło skrywać wszystko i tego „wszystkiego” się trochę obawiałam. Jednak się nie zawiodłam, bo było wręcz przeciwnie! Mimo początkowego przerażenia związanego z objętością tej książki to ciekawość tego, co w niej znajdę, była silniejsza. Byłam tą publikacją zainteresowana również z tego względu, że sama jestem dość aktywna sportowo i chciałam dowiedzieć się, co takiego autor ma do przekazania o aktywności fizycznej.
[...] Tytuł Pożycie w kontekście fabuły to wymowny… tytuł. Dający całkiem sporo miejsca do interpretacji, gdy pozna się to, co skrywa. A skrywa bardzo wiele. Przede wszystkim emocje, które wylewają się z każdej strony, a czasami sączą powoli, jakby dawały czas i szansę na to, by je przetrawić. Piotr Brencz nie silił się tutaj na koloryzowanie i słodzenie. Przedstawił życie bohatera bez ozdobników i górnolotnego słownictwa. Pozostała bowiem proza życia, która, w przypadku Piotra Barszcza, przypominała zjazd ze zjeżdżalni, ale nie takiej prostej, a kręconej.
[...] Powiem szczerze, że żałuję, iż dopiero teraz poznałam twórczość autorki. Podobno śmiech to samo zdrowie, więc teraz powinno mi starczyć tego zdrowia na lata. Dawno nie czytałam tak zabawnej historii. Momentami musiałam odłożyć książkę na bok i wycierać łzy, czy też po prostu się uspokoić, bo śmiech mną zawładną.
[...] Ogromnie podobał mi się pomysł na tę książkę i jego wykonanie. Dawno już tak dobrze nie bawiłam się, czytając ten konkretny gatunek. Zaśmiewałam się z wielu wymyślonych przez Anetę Jadowską scen, nawet tych, które powinny budzić grozę, chociaż jej cień. A to za sprawą głównej bohaterki, która bez dwóch zdań ma wrodzony talent do pojawiania się w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu, co przy tym, jak się wysławia, tworzy połączenie iście wybuchowe. Nie gorsz są jej przyjaciółki, które sprawiały, że przedstawiciele prawa czuli się nieswojo, za to ja jako czytelnik każdorazowo, gdy tylko panie pojawiały się na horyzoncie, miałam uśmiech na twarzy.
[...] Najnowsza książka autorki to historia o codzienności, wzlotach i upadkach, spowodowane m.in. napadem, w którym ofiarą była główną bohaterką, skutkiem czego traci ona pamięć. Autorka opisuje wewnętrzną walkę Laury, która nie mając żadnych wspomnień, na nowo musi uczyć się uczuć do członków swojej rodziny, którzy wydają się dziwnie obcy.
[...] To, co jaki pierwsze rzuca się w oczy, gdy otworzy się plik, to szata graficzna całości. Zapiera dech w piersiach. Możecie wierzyć lub nie, ale nie mogłam się napatrzeć. Właściwie pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po otwarciu pliku, było scrollowanie go i analizowanie obrazków – stworzeń i postaci – cal po calu. Pochłonęła mnie kolorystyka i narysowane przez autora stworzenia, które wyglądają nie tylko fantastycznie, ale i oryginalnie. I nie tylko ja byłam tą stroną tej publikacji zafascynowana. Nie mniej zachwytów padało z ust moich synów, którzy z przyjemnością przeglądali e-booka i podziwiali talent Piotra Orleańskiego.
[...] Pamiętam, jakie emocje towarzyszyły mi podczas lektury pierwszego tomu, poświęconego Milanowi i Wiktorii. Byłam pod ogromnym wrażeniem historii, jaką przedstawiła autorka, tak więc nie było w tym nic dziwnego, że z niecierpliwością wyglądałam kontynuacji. Kiedy nastał wyczekiwany moment, z wielkimi nadziejami rozpoczęłam kolejną czytelniczą podróż. Książkę przeczytałam szybko, bo z ciekawością chłonęłam jej zawartość, jednak finalnie czułam lekki niedosyt. Historia okazała się dość przewidywalna. Jak dla mnie. Bardzo szybko domyśliłam się, jaką tajemnicę skrywa Natalia czy Armin.