
Autor: Kester Grant
Tytuł: Dziedziniec cudów
Tytuł oryginału: The Court of Miracles
Cykl: Dziedziniec cudów #1
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 376
Historia przedstawiona w książce rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości Paryża z XIX wieku. Po rewolucji francuskiej, która się nie powiodła, miasto zostało podzielone pomiędzy rodzinę królewską i dziewięć gildii przestępczych zrzeszających się w Dziedziniec Cudów. Główna bohaterka przynależy do Gildii Złodziei i chyba dobrze się z tym czuje, chociaż trafiła w jej szeregi niby przez przypadek. Życie Niny to nocne rabunki, unikanie gniewu i ciosów ojca oraz opieka nad niezwykle naiwną i dziecinną, adoptowaną siostrą Ettie. Kiedy ta wpada w oko przywódcy Gildii Ciała, niejakiemu Tygrysowi, Nina za wszelką cenę pragnie ochronić dziewczynkę.
Do tej pory Kester Grant był mi totalnie nieznany, ale dzięki tej powieści, którą miałam niewątpliwą przyjemność przeczytać, wiem, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z jego książkami.
Powieść „Dziedziniec cudów” jest naprawdę bardzo interesująca i wciąga od pierwszych stron. Czytałam ją przez kilka wieczorów, ponieważ brak czasu mnie do tego zmuszał, ale szczerze Wam powiem, że dwa razy wstałam bladym świtem, żeby przeczytać chociaż dwa rozdziały, zanim wszyscy wstaną i zacznie się codzienna krzątanina. Postaci stały się mi bardzo bliskie, przeżywałam całą sobą ich losy i wręcz nie mogłam się doczekać, co będzie dalej. Z jednej strony chciałam, żeby wszystko się już wyjaśniło i bardzo byłam ciekawa końca tej historii, ale z drugiej wcale nie chciałam, by bohaterowie zniknęli z mojego życia wraz z zamknięciem książki, po przeczytaniu jej ostatniej strony.
Urzekło mnie w niej w tej książce to, jak autor ukazał Paryż w jego alternatywnej wersji. Jak udało się autorowi zbudować nastrój i wypełnić książkę emocjami, które, jak już wspomniałam, nie pozwalały mi przestać myśleć o książce, gdy nie mogłam jej czytać. Opisy miejsc nie są za bardzo przesadzone, zachowana jest równowaga między nimi a dialogami.
Jeśli chodzi o bohaterów tej książki, to są oni bardzo fajnie przedstawieni. Mam na myśli to, że jako czytelnik nie miałam problemu, żeby ich sobie wyobrazić – tego, jak wyglądają i jak się zachowują. Bardzo ich polubiłam i nie mogę się doczekać, kiedy poznam dalsze losy Niny Thènardier i odkryję, co jeszcze skrywa świat stworzony przez Kestera Granta.
Z czystym sercem polecam tę pozycję wielbicielom fantasy. Myślę też, że ktoś, kto jeszcze nigdy nie czytał nic z tego gatunku, po przeczytaniu tej książki, będzie nim oczarowany i rozpocznie wspaniałą przygodę! Polecam!
