.RECENZJE · Wyd. Novae Res

„Przez ucho igielne” Wioletta Milewska

fot. Michalina Foremska

Autor: Wioletta Milewska
Tytuł: Przez ucho igielne
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 544
Premiera: 14.05.2021

Gdy zapoznałam się z opisem książki Wioletty Milewskiej, pomyślałam „wow, to może być coś fantastycznego”. Okładka również kusiła mnie swoją magiczną aurą i tak oto Przez ucho igielne trawiło w moje ręce. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że te prawie 550 stron okaże się drogą usłaną cierniami.

Zabrałam się za tę książkę pełna entuzjazmu, oczekując czegoś niesamowitego i bardzo szybko zostałam pozbawiona złudzeń. Czytanie sprawiało mi okropną trudność. Wręcz brnęłam przez kolejne rozdziały w oczekiwaniu, że w końcu coś się wydarzy, jednak długie i nudne opisy, dziwne wstawki na temat natury boga i dywagacje bohaterek odnośnie jego istoty sprawiały, że nie bardzo wiedziałam, o czym czytam. Czy o skrzywdzonych przez mężczyzn kobietach? Czy może trafiła mi się jakaś pseudoteologiczna rozprawa o sensowności wiary i jej pochodzeniu?

W dodatku długie rozdziały – cała książka ma zaledwie 21,a ostatni z nich zaledwie 140 stron (sic!) – potęgowały u mnie uczucie znużenia. I tylko chęć uporania się z tą powieścią, by mieć ją z głowy, napędzała mnie do jej skończenia. W innym wypadku dałabym sobie z nią spokój na długo przed dobrnięciem do pierwszej setki.
Połączenie, które zafundowała mi Wioletta Milewska, było dla mnie zbyt niestrawne. Bywa.

Bohaterki wykreowane przez autorkę są w mojej ocenie okropnie nijakie, jeśli mowa o ich charakterach. Nie byłam w stanie, właściwie nadal nie jestem, w stanie zrozumieć ich postępowania i toku rozumowania. Wzbudzały we mnie nieopisaną niechęć i litość. Jedyna rzecz, jaka nadawała im w tej historii kolorytu to dyskusje prowadzone o bogu, tylko że to trochę za mało…

Chciałabym napisać, że autorka ma porywające pióro, opisy zapierają dech, a fabuła pędzi na łeb na szyję, wciągając w wir wydarzeń. Niestety nic z tego, co wymieniłam, nie ma tutaj miejsca. Wioletta Milewska nie potrafiła mnie zaciekawić na tyle, bym czuła się zaintrygowana i z przyjemnością oddawała się lekturze. Historia przez nią wymyślona spokojnie wystarczyłaby na dwie osobne książki, które dopracowane i nieodbiegające na żadne tory poboczne miałyby ręce i nogi i być może wtedy potrafiłyby przysporzyć ogrom przyjemności z czasu z nimi spędzonego. Tymczasem ja po lekturze Przez ucho igielne czuję się wyczerpana.

Jedna myśl w temacie “„Przez ucho igielne” Wioletta Milewska

  1. Długie rozdziały? W książkach treść zaczyna się przeważnie od ósmej – dziesiątej strony. Stron jest 544. Minus 140 na ostatni rozdział. Zostaje 400. Na tych 400 stronach jest 20 rozdziałów? To jeden rozdział ma średnio 10 kartek. Ciekaw jestem, czemu ostatni rozdział jest nieporównanie dłuższy. Czy Autorka miała w tym jakiś zamysł?
    Muszę przeczytać!

    Polubienie

Dodaj komentarz