.WYWIAD

Wywiad: Diane Rose

Wraz z Moniką z ksiazkowyswiatmoniki.blogspot.com zapraszam na wywiad z Diane Rose. Autorka debiutowała 6. kwietnia powieścią Carpe diem, którą już pokochali polscy czytelniczy. Chcecie bliżej poznać Diane?
Zapraszam więc do zapoznania się z wywiadem…

 

zawijas

 

1. Skąd wziął się pomysł na Carpe diem, na historię Rosalie? Nie jest to bowiem przesłodzona powieść młodzieżowa, porusza w niej Pani ważne i trudne tematy, czy nie obawiała się Pani tego, jak powieść zostanie przyjęta przez czytelników?

Oglądałam jeden z odcinków serialu „Dr House”, nie pamiętam nawet, który to był sezon. W tym odcinku była dziewczyna po przeszczepie serca, po obejrzeniu odcinka zaczęłam zastanawiać się jak wygląda życie „przed przeszczepem”. Szukając informacji natrafiłam na przewodnik dla pacjentów pochodzący z kliniki w Zabrzu. Dowiedziałam się z niego, że przeszczep serca proponuje się osobom, które mają 50% na przeżycie dwóch kolejnych lat. W tym momencie już wiedziałam jak będzie wyglądać historia Rosalie i Daniela.

Obawiałam się tego czy czytelnicy dostrzegą w tej książce coś więcej niż naiwną historię miłosną, których teraz wiele na rynku. Nie byłam pewna czy udało mi się przekazać to co chciałam, a więc „carpe diem” w najczystszej postaci, jednak już po pierwszej pozytywnej recenzji wiedziałam, że będzie dobrze.

 

 


2. Dlaczego nie zdecydowa
ła się Pani na wydanie powieści pod swoim imieniem i nazwiskiem, a skorzystała Pani z pseudonimu? I skąd pomysł na taki, a nie inny?

Jestem młoda, nie wiem jeszcze co będę robić w życiu. Nie ukrywam swojego wizerunku jakoś specjalnie, moje nazwisko również nie jest tajemnicą, po prostu wolę się z nim nie afiszować. Co do pseudonimy to od jakiegoś czasu w sieci istnieję jako Diane Rose, tak po prostu zostało.

 

 

3. Diana Rose prywatnie jest

zdrowo szurnięta, ma milion pomysłów na minutę, wbrew pozorom zorganizowana, uwielbia wszystko obsesyjnie planować najlepiej ze sporym wyprzedzeniem.

 

 

4. Jest Pani studentką prawa. Co skłoniło Panią do wyboru takiego kierunku studiów?

Od gimnazjum wiedziałam, że chcę iść na studia prawnicze. Co prawda bywały krótkie momenty, w których byłam rozdarta i zastanawiałam się czy to dobra decyzja, ale tak czy tak wybrałam prawo. Pomyślałam, że się sprawdzę w tej dziedzinie, że będę mogła komuś pomóc, samo prawo również mnie fascynowało. Teraz kończę studia i chociaż w ciągu tych pięciu lat niejednokrotnie marudziłam, to i tak nie wybrałabym innego kierunku, nie widzę siebie studiującej coś innego.

 

 

5. W blogosferze jest Pani obecna od niespełna 3 lat, jak zaczęła się ta przygoda, co pchnęło Panią do założenia bloga?

Chciałam się zmotywować do czytania większej ilości książek, poznać ciekawe osoby o podobnych zainteresowaniach do moich. Założenie bloga to był po prostu impuls.

 

 

6. Jako recenzentka dość krytycznie traktuje Pani pisarzy. A jak oceniłaby Pani swój debiut?

To wredne pytanie, wiesz? (śmiech). Faktycznie krytycznie traktuję pisarzy, szczególnie debiutantów. A co Twojego pytania… myślę, że jestem dla siebie najlepszym krytykiem. Z jednej strony cały czas siebie chwalę, ale szybko również sprowadzam siebie na ziemię.

Z „Carpe diem” jestem dumna. Uważam, że to dobra książka, wyróżnia się na polskim rynku wśród innych powieści z gatunku NA, chociaż zbudowałam ją na schemacie (i zrobiłam to z czystą premedytacją) to i tak udało mi się od niego uciec. Mimo wszystko nie ustrzegłam się wielu błędów, które popełnia wielu debiutantów. Gdybym sama miała sobie wystawić ocenę od 1 do 10, to dałabym sobie coś pomiędzy 6-7.

 

 

7. Czy wydanie książki w jakiś sposób zmieniło Pani życie?

Na pewno w jakiś sposób zmieniło moje życie, ale jeszcze nie dostrzegam tych zmian. Na dzień dzisiejszy poznałam bardzo wiele życzliwych osób, nie tylko w blogosferze, ale także poza nią. Mam więcej motywacji do pisania kolejnych powieści, bo wierzę, że może coś z tego być. Spełniło się też jedno z moich marzeń, wierzę więc w spełnienie kolejnych. Myślę jednak, że prawdziwe zmiany dostrzegę dopiero po dłuższym czasie.

 

 

8. Jakie to uczucie dostać „zielone światło” od Wydawcy i oczekiwać wyznaczenia daty premiery?

Tragiczne (śmiech). Nie wierzycie? Jestem osobą, która lubi mieć od razu wszystko „czarno na białym”, oznaczone konkretnymi terminami i zadaniami do zrobienia, które po prostu krok po kroku się realizuje. Natomiast wydawanie książek takie nie jest. Najpierw był telefon z wydawnictwa i oczywiście ogromna radość, później kilka miesięcy czekania na umowę, podpisanie umowy i ponownie ogromna radość, a następnie kolejne miesiące oczekiwania na wyznaczenie daty premiery.

Cóż…dostanie „zielonego światła” od wydawcy jest niesamowitym przeżyciem. Ktoś uwierzył w naszą książkę i daje nam szansę, jednak jak zwykle życie weryfikuje wiele kwestii i od „zielonego światła” do wydania książki mija sporo czasu, u mnie ponad rok. Myślę, że po drodze ta radość gdzieś się ulatnia, a przynajmniej tak było w moim przypadku, powróciła dopiero po zobaczeniu efektu końcowego, kiedy uwierzyłam, że naprawdę wydałam powieść.

 

 

9. Jakiej rady udzieliłaby Pani osobie, która marzy o wydaniu książki?

Wysłałeś propozycję do wydawnictwa i nie otrzymałeś odpowiedzi? Teraz klniesz na czym świat stoi i uważasz, że winne są wydawnictwa, bo nie dostrzegają Twojego talentu? Moja rada: zmień podejście. Zanim „Carpe diem” zostało wydane, rozesłałam je w wiele miejsc i nikt się nie odezwał. Poprawiałam je kilkukrotnie zanim czytelnicy zobaczyli efekt końcowy. Myślę, że trzeba próbować do skutku i cały czas poprawiać powieść, oczywiście jeśli wierzy się w jej wydanie. Czasem może po prostu trzeba spróbować napisać coś innego.

 

 

10. Jak wyobraża sobie Pani siebie za 10-15 lat?

Chyba nie wyobrażam (śmiech). Jeszcze nie wiem jak poukładają mi się wszystkie moje plany życiowe. Chciałabym siebie jednak widzieć w jakiejś stabilizacji – rodzinnej, finansowej, zawodowej.

 

 

11. Czy chciałaby Pani w przyszłości napisać książkę w duecie? Jeśli tak, to z jaką pisarką/pisarzem chciałaby Pani to zrobić?

Bardzo chciałabym kiedyś napisać książkę w duecie. To musi być bardzo ciekawe przeżycie. A z kim? Nie mam pojęcia. K.N.Haner, co Ty na to? 😀

 

 

12. Pani największe marzenie jako pisarki to

wydać mnóstwo powieści, które ktoś będzie czytał 😉

 

 

13. Rosalie jest osobą, która żyje pełnią życia, biorąc z niego jak najwięcej. Niczego nie planuje, a decyzje podejmuje spontanicznie. Czy posiada Pani z nią jakieś cechy wspólne?

Nie (śmiech). Wielu znajomych wmawia mi, że jestem ja Rose, to nieprawda. Wspólne jest to, że studiujemy prawo, lubimy herbatę truskawkową i tyle, na tym podobieństwa się kończą. Być może obie jesteśmy pozytywne, ale ja wszystko planuję, w moim życiu niewiele jest spontaniczności, a u niej jak wiadomo czytelnikom całkiem sporo. Ona ma brata, ja jestem jedynaczką, ona nie ma rodziców, ja mam wspaniałych rodziców. Budowałam ją trochę na zasadzie przeciwieństw.

 

 

14. Rosalie otacza się oddanymi przyjaciółmi, którzy są z nią zarówno w zdrowiu, jak i chorobie. Czym dla Pani jest przyjaźń i jaką rolę odgrywa w Pani życiu?

Przyjaźń jest ważna w moim życiu, podobnie jak rodzina. John Donne powiedział kiedyś, że: Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie. Myślę, że miał rację. Nie jesteśmy w stanie żyć bez innych ludzi.

 

 

15. Czy zdarza się Pani wybierać książki po okładce?

Bardzo często.

 

 

16. Dotychczas to Pani oceniała książki innych autorów, teraz to Pani książka jest oceniana. Jakie emocje i uczucia towarzyszą takiemu odwróceniu ról?

Dziwne, zabawne, przerażające. Przez bardzo długi czas nie czułam się pisarką, nadal się nie czuję. Był jednak taki moment, kiedy inni recenzenci zaczęli oceniać moją powieść dotarło do mnie, że już nie jestem tylko recenzentką, bo oprócz tego też pisarką, nie tylko ja oceniam, bo i mnie teraz oceniają. Czasami dziwnie czuję się w tej podwójnej roli.

 

 

17. Książka, która ostatnia wywarła na Pani duże wrażenie to

„Małe wielkie rzeczy” Jodi Picoult (http://www.recenzjezpazurem.pl/2017/04/jodi-picoult-mae-wielkie-rzeczy.html). Moim zdaniem to bardzo ważna książka, niezwykła i opowiadająca o bardzo trudnym temacie rasizmu z wielu punktów widzenia.

 

 

18. Jakie motto towarzyszy Pani w życiu?

Oczywiście „carpe diem”, to wspaniałe przesłanie, a jeszcze lepsze jest w nim to, że każdy może je rozumieć na swój własny sposób.

 

 

19. Do czytelników dotarły już słuchy, że kontynuacji losów Rose nie będzie. Czy zdradzi Pani choć odrobinkę o czym będzie kolejna książka, którą planuje Pani wydać?

W zasadzie zaczęłam pisać kontynuację „Carpe diem”, to było jakiś rok temu. Myślę jednak, że ta historia powinna się skończyć tam gdzie się skończyła. Może kiedyś do niej wrócę, ale jeszcze nie teraz…

Co do kolejnych książek, mam aktualnie dwie pozycje. Jedna z nich to powieść obyczajowa z kryminalnym tłem, a druga to komedia kryminalna. Myślę, że długo będę poszukiwać swojego gatunku. Zobaczymy co tego wyjdzie.

 

 

 

Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony czas i chęć udzielenia odpowiedzi na tych kilka drobnych pytań. 🙂

 

zawijas

 

Pozdrawiam,
M.

Dodaj komentarz